Auschwitz: najkrótszy dowcip świata

Aus = koniec; z.

Witz = dowcip, żart.

Auschwitz – najkrótszy dowcip świata, do którego prawo mają głównie Żydzi.

 

Byłam w Auschwitz. Półtorej tygodnia temu. Mogę już – wreszcie – o tym pisać.

Unikałam pojechania tam przez parędziesiąt życia lat jak mogłam – a w przeciwieństwie do swojego Dziadka, jego Brata, i milionów innych ludzi – mogłam.

Do czasu.

Unikałam Auschwitz do czasu zaangażowania we względnie regularną praktykę medytacji.

I nie chodzi o to, że zdobyłam się na wizytę w Auschwitz – pojechania w to miejsce, jego doświadczenia – dlatego, że w efekcie medytacyjnej praktyki poczułam się na to gotowa. Powiedziałabym raczej, że medytowanie z określoną grupą ludzi, w szczególnej atmosferze, „wyrwało mnie do tablicy”.

Pojechałam tam. Pojechaliśmy tam. W dzień powszedni, a nawet pierwszy: w poniedziałek.

Pojechaliśmy tam w czwórkę, złożoną z: nauczycielki Piątego Poziomu Treningu Szambali, Beate, która powtarzała, że nie wyobraża sobie pobytu w Auschwitz z osobami jak ona zasadniczo niemieckojęzycznymi; Marioli, której Dziadek zginął w tym miejscu, po zgarnięciu z krakowskiej ulicy; Antoniego, zaprawionego w medytacyjnej praktyce, więc doświadczaniu wielu odcieni człowieczeństwa; i mnie, wnuczki człowieka, który oświęcimski obóz przeżył.

To, co mam do napisania po „swoim Auschwitz”, jest proste:

  • Cieszmy się życiem, codzienną swobodą jego doświadczania. Aktywnie przeciwstawiajmy się różnym formom jego ograniczania.

  • To cudowne, że od tylu lat nie było na naszej ziemi wojny. Cudowne, bo tworzy nam szanse rozwoju, pozwalającego na przekraczanie sposobów działania naszych dziadków, babek, matek, ojców.

  • To, co jest dobre dla nas, jest zasadniczo dobre także dla innych istot. Nie pozwalajmy na to, żeby oświęcimska idea niszczenia połączonego z totalnym materialnym wyzyskiem była przenoszona na „inne" gatunki: ludzi innych nacji, dzieci, starców; krowy, świnie, konie, kurczaki, ryby; i całą inną, równie jak my pragnącą żyć resztę.

  • Dopóki będziemy oddzielali siebie od innych stworzeń – „ludzi innego rodzaju” lub zwierząt - narażamy na holocaust samych siebie.

  • Róbmy miłość. Każdego dnia.
Anna Tylikowska

Konsultuję, doradzam, wspieram. Wykładam i szkolę. Przyglądam się, dotykam, smakuję. Dziwię się, pytam, nasłuchuję. Kontestuję, sprawdzam, akceptuję. Oddycham. Kocham stado, w którym żyję. Kocham słońce i księżyc. Ziemię i wodę. Wiatr i ciszę.

ania@integralnie.pl | tylikowska | 501 575 071

Dodaj komentarz do tego wpisu

Czujesz - sądzisz, że możemy coś dla Ciebie zrobić?

Bądźmy w kontakcie!