Zaduszki, czyli boski wiatr

W okresie szczypiorkowym, kiedy odbiłam się już od ziemi, lecz nie byłam jeszcze osadzona w niej ani w sobie, byłam przekonana, że samobójstwa są domeną młodości. Naczytałam się o Cierpieniach młodego Wertera, nasłuchałam „pięknych 27-letnich”: Jima Morrisona, Janis Joplin, Jimiego Hendrixa. Kultywowałam w sobie przekonanie, że samobójstwo wynika z miłosnych rozterek, idealizmu, młodzieńczego buntu. Wkręcałam się w to tak, jak nawijałam taśmy The Doors i Nirvany do wydartej przez walkmana kasety – bez wątpliwości. To nie tak, teraz już wiem. Skutecznie zabijają się przede wszystkim ludzie starsi. Dojrzali, często bardziej niż ich otoczenie.
Czytaj dalej...
Subskrybuj to źródło RSS

Czujesz - sądzisz, że możemy coś dla Ciebie zrobić?

Bądźmy w kontakcie!