Dzień Przytulania Wyróżniony

31 stycznia, zgodnie z polskim internetowym kalendarzem świąt, jest Międzynarodowym Dniem Przytulania. Według stron anglojęzycznych Dzień Przytulania przypada na 21 stycznia. Ale kto by się przejmował rozbieżnością dat? Najważniejsze jest zbliżenie się do drugiego człowieka i jego objęcie, poczucie go w swoich ramionach i doświadczenie bezpośredniego kontaktu, bycia czule dotkniętym i ogarniętym.

Dzień Przytulania zainicjował w 1986 roku w Stanach Zjednoczonych Kevin Zaborney, chcąc zmobilizować Amerykanów, krępujących się wyrażać uczucia, do bardziej otwartego ich okazywania. Zaborney wybrał 21 stycznia dlatego, że mniej więcej po trzech tygodniach Nowego Roku ludzie orientują się, że nie realizują swoich sylwestrowych postanowień. W efekcie wpadają w psychiczne dołki – tym bardziej, że Boże Narodzenie dawno już minęło, a do Walentynek został jeszcze spory kawałek czasu. Dzień Przytulania został pomyślany jako odtrutka na ponoworoczną emocjonalną czarną dziurę stycznia, pogłębianą brakiem świąt pozwalających na swobodne przytulanie, które:

  • obniża poziom kortyzolu, redukuje stres,
  • obniża ciśnienie krwi i tempo pracy serca, zmniejszając ryzyko jego chorób,
  • podwyższa odporność, zmniejszając podatność na wszelkie choroby,
  • powoduje wydzielanie oksytocyny, odpowiedzialnej za poczucie więzi,
  • zaspokaja podstawową potrzebę dotyku, dając poczucie wewnętrznego spokoju i bezpieczeństwa.

Na dodatek, jeśli odpuścimy sobie różne lęki (Co on sobie pomyśli, jeśli go przytulę?) i kulturowe wkręty (Lepiej zachować dystans, który jest oznaką wewnętrznej siły i niezależności) – przytulanie okazuje się być zmysłowo przyjemne, przyjaźnie fajne! Dlatego cudownie, że w naszym kraju mamy jeszcze jeden Dzień Przytulania – 24 czerwca. Ten dzień został zainicjowany kampanią freehugs – darmowych uścisków, bezinteresownie rozdawanych co i rusz w różnych miejscach świata, także w Polsce (http://freehugscampaign.org ; https://www.facebook.com/Dzien.Przytulania/?fref=ts).

Najlepszym sposobem świętowania Dnia Przytulania jest… przytulanie. Oferowanie uścisku każdemu, komu mamy ochotę. Koledze z pokoju w pracy. Sąsiadce mijanej na klatce schodowej. Mamie, nawet jeśli jesteśmy z nią pokłóceni. Tacie, wujkowi, siostrze, synowi, spotkanych w kuchni w trakcie robienia kawy. Przyjacielowi, z którym idziemy na basen. Partnerce, nawet jeśli jest zajęta pracą. Nieprzytomnie oglądającemu mecz partnerowi. W Dniu Przytulania usiądź obok swojej partnerki/partnera, poczuj jej/jego ciepło, obejmij kark ramieniem, popatrz w tym samym co ona/on kierunku. Kiedy praca lub mecz się skończy, popatrz jej/mu w oczy i przytul się do jej/jego klatki piersiowej, poczuj bicie bliskiego serca.

Najfajniej przytula się istoty ciepłokrwiste, posiadające serce – bo jego rytm, w połączeniu z dotykiem, dodatkowo wycisza nas i relaksuje, wprowadza w stan błogości. Jeśli jednak nie mamy wprawy w przytulaniu takich istot, możemy najpierw poćwiczyć na poduszce – wziąć ją na kolana i przycisnąć do brzucha w trakcie oglądania filmu, przygarnąć do piersi przed snem. Jeśli nie mamy dostępu do poduszki, możemy trenować uściski na znajomym wampirze – w serialach i filmach jest ich sporo, więc w realu też na pewno uda się jakiegoś znaleźć. Trenowanie przytulania z wampirem jest bezpieczne, bo nie grozi uzależnieniem od rytmu jego serca, ani życiem do wspólnej „grobowej deski".

Jeśli, pomimo ćwiczeń na zimnokrwistych, pozbawionych serc obiektach, przytulanie ludzi wciąż jest dla nas problematyczne, wypróbujmy zwierzęta – psa, kota, konia, chomika. Jeśli nie chcemy od razu zwierzaka, w celu bezkarnie czułego ściskania, adoptować, pożyczmy go od przyjaciół, najpierw podstępnie wysyłając ich na wakacje. Jeśli nie mamy znajomych ze zwierzętami wymagającymi opieki w trakcie urlopu, możemy czaić się na psy w parku, w krzakach – wiele tych czworonogów jest przyzwyczajonych do ludzkiego dotyku i pozwoli się treningowo poprzytulać.

(Przytulanie pozwala nabrać dystansu do rzeczywistości i dobrego humoru - ostatnie dwa akapity pisałam podrapując po łbie wtulonego we mnie psa Fredka.)

Ćwiczebnego wyściskiwania kotów wałęsających się pod piwnicznymi oknami nie polecam – bywają dzikie, mogą poharatać. Jednak przytulanie kotów domowych – wtedy, kiedy mają na to ochotę – daje niesamowitą lekcję dotykowej przyjemności. To pomrukiwanie! To wywracanie ciałka łapami do góry! Wypinanie brzucha lub pupy do głaskania! Te rozczapierzające się z rozkoszy pazurki! Kiedy ściskam Lolę lub Szaszka, a one poddają się temu całkowicie, często myślę o zaufaniu. O tym, jak bezpiecznie te koty muszą czuć się w moich rękach, że mi na takie przyciskanie się i czochranie pozwalają.

Kiedy przygarniam do siebie zwierzaka, rozgarniając mu futro, czasami przychodzi mi do głowy szczególna fantazja – o Kimś kilkukrotnie większym ode mnie, kto przytulałby mnie tak, jak ja przytulam nasze psy i koty. Wyobrażam sobie, że jestem cała – od wielkiego palca w stopie po czubek głowy – dotknięta, objęta, ogarnięta. Że słyszę rytmiczne, wolniejsze niż moje, bicie serca. Że zanurzam się w nieznanym – trochę ludzkim, trochę zwierzęcym, trochę roślinnym – dotyku, cieple i zapachu. To wyobrażenie jest dla mnie przepiękną, super-zmysłową podróżą wewnętrzną. Kiedyś ta podróż trwała do momentu, w którym przychodziła mi do głowy myśl: Czy komukolwiek pozwoliłabym się tak uścisnąć? Teraz ta myśl już się nie pojawia. Być może dlatego, że całkiem realnie, coraz bardziej pozwalam sobie na pozwalanie.

W przytulaniu ważne jest pozbycie się nie tylko hamujących je myśli, lecz także ograniczeń ilościowych. Uścisków nie ma sensu liczyć (Przytuliłam go dziś już 3 razy, a on do mnie nie podszedł nawet raz!). Nie warto na nie też czekać (Nie zaryzykuję podejścia do niej, ale jak mnie przytuli, to rozpłynę się w jej ramionach…). Przytulanie trzeba praktykować. Kiedy je świadomie wypróbujemy i przećwiczymy, odkryjemy jego dobroczynność. Kiedy o dobroczynności bezinteresownych uścisków się przekonamy, będą przychodzić nam coraz łatwiej. Później spirala dobrego, wypełnionego zrelaksowanymi uściskami życia, będzie rozkręcać się sama.

Przytulanie nie rozwiąże wszystkich naszych problemów – to jasne. Próby wyściskiwania wymagającego, zdystansowanego szefa czy przedstawiciela urzędu skarbowego byłyby jeszcze bardziej ryzykowne niż dotykanie dzikiej kotki w połogu. Jeśli jednak mamy kłopot z szefem, to uściskanie kumpla, który też ma z nim trudności, może owocować niosącym ulgę poczuciem wspólnoty. W niesprzyjającej zawodowej czy finansowej sytuacji, przytulenie (niekoniecznie ludzkiego) towarzysza życia, może odbudować nadwątlone poczucie bezpieczeństwa.

Przytulanie zmniejsza emocjonalne napięcie i rozjaśnia umysł, nie wymagając większego wysiłku. Jest świetnym punktem wyjścia i dojścia w rozwiązywaniu konfliktów z bliskimi. Przytulanie jest formą komunikacji. Pozwala wyrazić to, czego nie potrafimy nazwać słowami. Umożliwia takie doświadczenie akceptacji i bliskości, którego nie poczujemy słysząc najbardziej wyszukane deklaracje miłości.

Możemy do przytulania podejść po kociemu, pozwalając na nie wtedy, kiedy mamy ochotę. Albo po psiemu, z gotowością do ściskania się prawie kiedykolwiek. Lub po ludzku – realizując własną potrzebę dotyku, objęcia i kontaktu, i jednocześnie dbając o jej zaspokajanie u innych. Jakkolwiek się przytulamy, robiąc to budujemy swoje codzienne zadowolenie. Bo przytulanie nie tylko uzdrawia ciało, psychikę i relacje. Jest dobrym sposobem na życie.

Anna Tylikowska

Konsultuję, doradzam, wspieram. Wykładam i szkolę. Przyglądam się, dotykam, smakuję. Dziwię się, pytam, nasłuchuję. Kontestuję, sprawdzam, akceptuję. Oddycham. Kocham stado, w którym żyję. Kocham słońce i księżyc. Ziemię i wodę. Wiatr i ciszę.

ania@integralnie.pl | tylikowska | 501 575 071

Dodaj komentarz do tego wpisu

Czujesz - sądzisz, że możemy coś dla Ciebie zrobić?

Bądźmy w kontakcie!