Kochankowie z Księżyca Wyróżniony
- Napisała Anna Tylikowska
- Dział: Recenzje
- Dodaj komentarz
Lato w rozkwicie. Para dzieciaków spotyka się na łące. Widzieli się już wcześniej, w trakcie szkolnego przedstawienia o Arce Noego. Przez jakiś czas pisali do siebie listy. Ona przyszła na łąkę z kotem w koszyku, magnetofonem brata i walizką wypełnioną książkami. On przywędrował obciążony survivalowym plecakiem, w mundurku obwieszonym skautowskimi naszywkami i pamiątką po mamie.
Ona – córka rodziców oddalających się od siebie takimi na przykład słowami:
Matka: Czy interesuje cię, że twoja córka uciekła z domu? (Does it concern you that your daughter's just run away from home?)
Ojciec: To pytanie jest tendencyjne (That's a loaded question).
On – sierota poszukiwany przez opiekę społeczną, bo zastępczy rodzice już go nie chcą.
Suzy i Sam. Oboje zakwalifikowani jako „trudne dzieci”. W związku z tym doświadczają w codziennym życiu takich trudności, że decydują się uciec.
Wiedzą, czego chcą: swobody, życia na własnych warunkach. Miłości. I nie pozwalają zbić się z tropu. Niestrudzeni poszukiwacze Królestwa Wschodzącego Księżyca.
Wszystko w tym filmie jest znaczące. Arka Noego, dzięki której dziecieaki się poznają. Matka Suzy mówiąca do rodziny przez tubę. Skautowskie namioty ocieplone materiałem w kratkę. Domek na drzewie „nie spełniający norm wysokości”. Nieobecność rodziców chłopca. Opieka społeczna w przytrzymywanym sznurkiem kapelutku, obuta ze szpicem. Czuły, znający swoje ograniczenia policjant. Królestwo Księżyca, który świeci światłem odbitym – bo zależnym od okoliczności – jednak przede wszystkim własnym. Rezerwat, w którym dzieciakom udaje się to Królestwo ustanowić.
Jeśli nie podobał Ci się Grand Budapest Hotel tego samego reżysera, Wesa Andersona, również Kochankowie z Księżyca mogą nie przypaść Ci do gustu. Film jest specyficzny. Prze-kolorowy – jak Grand, wczesne filmy Gus Van Santa czy Mąż fryzjerki, którego obejrzałam kilka dni wcześniej. W moim odczuciu jaskrawa kolorystyka jest w pełni uzasadniona, intrygująca i piękna.
I ta dbałość o szczegóły! Ten zespół aktorski!
Te teksty! Oraz ich konsekwencje!
Zrobiłem ci biżuterię. Masz przekute uszy? (I made you some jewelry. Are your ears pierced?)
- ta kwestia w kontekście całości rozbroiła mnie na części, wśród których najważniejszą okazało się - naturalnie - serce.

Anna Tylikowska
Konsultuję, doradzam, wspieram. Wykładam i szkolę. Przyglądam się, dotykam, smakuję. Dziwię się, pytam, nasłuchuję. Kontestuję, sprawdzam, akceptuję. Oddycham. Kocham stado, w którym żyję. Kocham słońce i księżyc. Ziemię i wodę. Wiatr i ciszę.ania@integralnie.pl | tylikowska | 501 575 071