Matki i córki, czyli "Boskie sekrety..."

Matka i córka stały, spoglądając na siebie gniewnie, z napiętymi mięśniami, gotowe do walki, której nie rozumiała żadna z nich.1

Vivi stała naprzeciw swojej matki, Buggy, która parę dekad wcześniej stała tak ze swoją matką, Delią. Po kilkudziesięciu latach Vivi staje naprzeciwko swojej córki, Siddy.

Rzeczywistość zatacza kręgi, a kobiety odtwarzają tę samą historię, choć zmieniają się ich role. Ta, która była młoda, miała nadzieję i liczne możliwości ucinane przez rodzicielkę, staje się matką, pogrążoną w zazdrości, niechęci i poczuciu winy wobec własnej córki.

W tej historii nie ma wygranych ani przegranych, ofiar ani agresorek. Wszystkie kobiety cierpią. I każda z nich może wiele zyskać, nie tylko dla siebie.

Buggy utknęła. W nieudanym małżeństwie, zawartym z mężczyzną odbitym siostrze, którą faworyzowała ich matka. W katolicyzmie i uprawianiu posłusznych kwiatów. W witalności własnej córki.

Vivi nie mogła uwierzyć, że jej matka, Buggy, jej nie znosi. Za bardzo potrzebowała matczynej miłości. Brała jej sobie więcej niż dostawała. Chłód matki, jej kłamstwa, traktowała jako przejaw dobrej woli. Robiąc to, chcąc nie chcąc, przejęła od niej wiarę w Matkę Boską i demony opętujące młode istoty. Wiarę tę podlewała dzikimi ilościami bourbona.

Sidda, po latach intensywnych, nieudanych romansów, spotkała mężczyznę swojego życia. Jako odnosząca sukcesy reżyserka teatralna, z ukochanym człowiekiem „w pakiecie”, mogłaby osiąść niczym szczęśliwy Budda na złotym liściu. Sidda jednak zrywa zaręczyny, odwołuje ślub. Bo jak kobietę, która została pobita do krwi przez własną matkę, ktokolwiek mógłby obdarzyć miłością? Jakim sposobem ona, taka ułomna, byłaby zdolna prawdziwie pokochać? Zwłaszcza kogoś dobrego i pięknego, tak bardzo dla niej odpowiedniego?

Boskie sekrety siostrzanego stowarzyszenia Ya-Ya Rebekki Wells są książką polifoniczną. Streszczone po wierzchu, zapowiadałaby przeciętne romansidło: "Sidda, kobieta sukcesu, ze względu na trudne doświadczenia z przeszłości, odrzuca Connora. Na skutek interwencji przyjaciółek matki Siddy kochankowie schodzą się i biorą ślub. Happy end".

Jednak romantyczna warstwa książki, tworząca jej główną linię melodyczną, przeplata się z licznymi kanonami i fugami, wybijającymi rytmy i harmonie:

  • Niegasnącej zazdrości matek wobec córek, większej nawet niż dorastających córek wobec wszechpotężnych matek.

  • Przedwczesnej dorosłości córek niedojrzałych, bo niekochanych i doświadczonych licznymi stratami, matek.

  • Nieoczywistości macierzyńskiej miłości.

  • Nakładania masek i mało- (bo nie całkiem bez-) nadziejnego wypatrywania zza nich miłości.

  • Uzależnienia biorącego się z braku miłości – od religii, alkoholu, szybkich związków. Uzależnienia od samobójczej samotności.

Książka Wells jest polifonią kobiecości, nagłaśniającą relacje matka-córka-matka, ale nie tylko.

Ta matrylinearna polifonia ma swój kontrapunkt. Jest nim moment, w którym Vivi, przeżywając potężne załamanie nerwowe w związku z opieką nad własnymi dziećmi, podkręcone uzależnieniem od amfetaminopodobnego leku przepisanego przez znajomego księdza, bije swoje dzieci pasem z metalową sprzączką i wygrawerowanym imieniem ich ojca. Bije je nieprzytomnie, bo wierzy, że opętał je diabeł. Bije je tak, że jej najstarsza córka Sidda nie wytrzymuje i robi siusiu.

Vivi bije dzieci tak, że na skutek interwencji bliskich trafia do psychiatryka. Kiedy wywieziona tam znika z domu, jej córka Sidda wierzy, że to przez nią matka odeszła. Dlatego, że ona, mała Sidda, nie była wystarczająco grzeczna. Nie dość zajmowała się młodszym rodzeństwem – na co jej matka siły nie miała.

Ta książka, napisana inteligetnie i z dystansem, tętni życiem. Kobiecością. Rozgrzaną, rzadko seksualną, zmysłowością. Egocentryzmem. Potrzebą miłości, jej poszukiwaniem. I odnajdywaniem.

Dla mnie tętni też nowym – choć od dawna przeczuwanym – pojęciem. Słownik Języka Polskiego oferuje nam, w zakresie bliskich relacji rodzinnych:

  • Macierzyństwo = bycie matką i związane z tym uczucia, doznania, powinności. (A gdzie przywileje?)

  • Ojcostwo = bycie ojcem. (A gdzie uczucia, doznania, powinności? I przywileje?)

  • Synostwo = fakt, że ktoś jest czyimś synem; syn z żoną. (A gdzie uczucia, doznania, przywileje, powinności?)

No i gdzie podziało się córostwo? To często trudne zadanie, z którym powinnyśmy dobrze sobie poradzić, zanim weźmiemy się za macierzyństwo? Córostwo, które sprawia, że córki, kochając swoje matki (lub ojców) bezwarunkowo – bo nawet nie kochane potrzebują ich miłości – dodają im sił, wyręczają ich w ich zadaniach? Córostwo, dzięki któremu córki, czasami zasadnie niechętne wobec swoich matek (lub ojców), starają się pójść w życiu kilka kroków dalej niż one (oni)?

Ono – córostwo – jest wszędzie. Choć nie wspiera go nawet język. Dzięki niemu kobiety rodzą i wychowują dzieci. Dbają o życie w jego wielu różnych postaciach.

Dzięki córostwu mogę wystukać na nodze krzesła swój ulubiony cytat z Boskich sekretów siostrzanego stowarzyszenia Ya-Ya:

...życie jest krótkie, ale szerokie.2

Cokolwiek dostałam od swoich rodziców – było tego wiele. Starałam się z tego wybrać to, co najlepsze. Oni, parędziesiąt lat wcześniej, robili to samo. Wierzę w to całą sobą.

 

1Wells R. (2000). Boskie sekrety siostrzanego stowarzyszenia Ya-Ya. Poznań: Zysk i S-ka Wydawnictwo, s. 226.

2Wells R. (2000). Boskie sekrety siostrzanego stowarzyszenia Ya-Ya. Poznań: Zysk i S-ka Wydawnictwo, s. 258.

 

Anna Tylikowska

Konsultuję, doradzam, wspieram. Wykładam i szkolę. Przyglądam się, dotykam, smakuję. Dziwię się, pytam, nasłuchuję. Kontestuję, sprawdzam, akceptuję. Oddycham. Kocham stado, w którym żyję. Kocham słońce i księżyc. Ziemię i wodę. Wiatr i ciszę.

ania@integralnie.pl | tylikowska | 501 575 071

Dodaj komentarz do tego wpisu

Czujesz - sądzisz, że możemy coś dla Ciebie zrobić?

Bądźmy w kontakcie!